sobota, 28 września 2019

Miasto pełne żarcia! Czyli Żarciowozy zjechały do Kutna

Tak, to ten czas, to ten weekend na który wszyscy czekaliśmy - weekend wielkiego żarcia w Kutnie! Nie mogliśmy odpuścić takiej okazji i już godzinę po otwarciu eventu poszliśmy napełnić swoje puste brzuszki na plac Piłsudskiego (który, notabene, mógłby taki - pełny pysznego jedzenia - pozostać na stałe).

Najpierw trochę informacji o tym co, gdzie, kiedy, po co i za ile :)

Co? Zlot food trucków - organizowany przez Żarciowozy. A link do wydarzenia na FB znajdziecie tutaj: Żarciowozy w Kutnie.
Gdzie? W Kutnie! A dokładniej na placu Piłsudskiego. 
Kiedy? Od piątku do niedzieli - sobota 12:00-21:00, niedziela 12:00-20:00.
Po co? Żebyśmy w Kutnie mogli sobie dobrze pojeść :)
Za ile? A różnie, ale stać nas wszystkich, spokojnie :)

Co dobrego dają? A, zobaczcie sobie:

🔥 JAKIE TACO

🔥 WokKing

🔥 Fritka.pl





Jak już wszystko wiemy, to przejdźmy do rzeczy.

Food trucki przyjechały do Kutna w piątek koło południa, a event rozpoczął się o godzinie 15:00. Tego dnia odpuściliśmy przystawki i od razu przeszliśmy do dania głównego, a nawet dwóch :) 
Na pierwszy ogień poszedł burger w wersji amerykańskiej - z wołowiną, serem Mimolette, piklami, pomidorem, cebulą, sałatą i sosem BBQ od Zkuryczyzbyka Food Truck.
Wyglądał tak:

Burger był poprawny, mięso dobrze wysmażone (nie wiem, czy można sobie wybrać stopień, nie pytali, więc jak ktoś woli rare, to trzeba się dowiadywać), smaki się fajnie ze sobą komponowały, ale ostatecznie... tyłka nie urwało. Niemniej myślę, że to i tak jasno świecąca gwiazdeczka na naszym kutnowskim gastronomicznym (można by rzec, że wiecznie zachmurzonym) niebie. Przynajmniej przez trzy dni będzie nieco jaśniej. Wersji burgerów do wyboru było kilka, także nie żałujcie, próbujcie i koniecznie dajcie znać jakie wrażenia, bo przecież preferencje smakowe wszyscy mamy różne ;) 

Z Ameryki postanowiliśmy zmienić nieco klimat i powędrowaliśmy kilkadziesiąt metrów w prawo do tajemniczej Azji. Tam natrafiliśmy na żarciowóz mistrza Dim Sum, który serwował wyśmienite pierożki. Już samo menu robiło wrażenie: wieprzowina z krewetką, kurczak z kolendrą, wołowina z grzybami mun, jagnięcina z jagodami goji oraz wersje wegetariańskie - soczewica z imbirem i szpinak z tofu. Spróbowaliśmy wszystkich i każdy nowy pierożek powodował "wow", serio. Jedne były smaczniejsze, inne mniej, ale każdy z nich miał w sobie "coś" - połączenie smaków, dzięki któremu kubki smakowe wariowały, czasem zupełnie zwykłe jak szpinak z czosnkiem, a czasem totalnie niebanalne jak jagnięcina z goi. Z czystym sumieniem polecamy!
A oto one:

Po drugim daniu głównym przyszedł czas na deser. Wybór był trudny, ale ostatecznie zdecydowaliśmy się na churros, czyli hiszpańskie odpowiedniki naszych pączków. Są to paluszki z ciasta parzonego, wyciskane bezpośrednio na głęboki tłuszcz, podawane oprószone cukrem pudrem i cynamonem ze słodkimi sosami. Chrupiące na zewnątrz i miękkie, puszyste w środku do tego sos, u nas o smaku kinder bueno - niebo w gębie. Bardzo słodkie niebo w gębie. Jak ktoś nie lubi bardzo słodkich deserów (jak ja) to wystarczą dwa paluchy i macie dość ;) Ale warto spróbować - w Kutnie tego nie ma! ;) Ledwo zdążyłam zrobić zdjęcie, bo znikły bardzo szybko :)

A do churrosów zakupiliśmy sobie kawę w niezwykle klimatycznym wozie, porośniętym... kawą :)
O taką:

Czemu warto spróbować akurat tej kawy? Powody są dwa, a w zasadzie trzy:

  1. To nie jest byle jaka kawa, tylko kawa z tytułami! Kawa San Salvatore posiada certyfikat Espresso Italiano i jest czterokrotnym zdobywcą Złotego Medalu na International Coffee Tasting. Jeśli nic Wam to nie mówi, to spieszę z wyjaśnieniem. Pierwszy z nich to najważniejszy we Włoszech i na świecie certyfikat dotyczący jakości kawy, dzięki niemu mamy pewność, że z danej kawy uzyskamy idealne espresso. Drugi to międzynarodowy konkurs, w którym ocenia się m.in. walory smakowe, pochodzenie oraz jakość kawy.
  2. Cappucino możecie napić się w kubku waflowym wypełnionym czekoladą - zero waste, popieramy! A do tego świetny smak, taki deser po deserze :)
  3. Smak prawdziwej aromatycznej kawy, a także niezwykle sympatyczny i posiadający ogromną wiedzę o kawach właściciel food trucka Cel-Caffee, obok którego naprawdę ciężko przejść obojętnie :) 

A kawka w kubku wygląda tak:


Podsumowując pierwszy dzień - jest smacznie! To jest też jedna z niewielu okazji, aby spróbować czegoś innego poza stałym menu serwowanym przez kutnowskie knajpy - korzystajmy więc z okazji i jedzmy! ;) Czekamy na Wasze opinie!