niedziela, 4 grudnia 2016

Co dobrego w "Na widelcu"?

Nowe miejsce na kulinarnej mapie Kutna! Pasaż handlowy Czerwona Torebka wzbogacił się o pizzerię "Na widelcu". Knajpa z prawdziwie włoską pizzą, pasty i hamburgery z 100% wołowiny - zachwalają swój lokal właściciele. Promocja w lokalnych mediach i na kutnowskim forum portalu społecznościowego zadziałała. Jak widać niewiele trzeba, aby wywołać zainteresowanie i zamieszanie. Pech chciał, że zamieszanie to przeniosło się również do wnętrza pizzerii, i to w dniu jej otwarcia.


Ale od początku.

Pomysł prowadzenia bloga tlił się w naszych głowach już od dawna. Większość mieszkańców narzeka, że nie ma w Kutnie miejsca, w którym można dobrze zjeść ani się pobawić. Uważamy, że to nieprawda. Może nie ma "szału", wykwintnych restauracji, ale gdzieniegdzie trafi się na coś smacznego, do czego chętnie się wraca. Chcielibyśmy odkrywać dla Was takie perełki. Pomyśleliśmy, że nowo otwierana właśnie knajpa będzie bardzo dobrym początkiem, tym bardziej, że miło jest rozpocząć swoją działalność od czegoś pozytywnego... Cóż, mimo najszczerszych chęci pierwszy wpis taki nie będzie. Z żalem i ciężkim sercem o tym piszemy, ale bądźmy konsekwentni.

Do rzeczy.  

1. Lokal.
Wnętrze bardzo przyjemne, jasne, nie przesadzone, a pięknie zastawione stoły działały wręcz zapraszająco. Ściana pomalowana czarną farbą tablicową, przedstawiająca to, co pizzeria serwuje najlepszego, to strzał w 10. Drewniane widelce - niby prosty pomysł, a robią bardzo dobre wrażenie. Jedynym minusem był totalny ukrop jaki panował wewnątrz. Koniecznie trzeba pomyśleć o dodatkowej wentylacji, bo momentami czuliśmy się jak w saunie, a część klientów nawet oczekiwała na swoje zamówienia na zewnątrz. Plusem jest niewątpliwie kącik dla najmłodszych. Wszyscy, którzy mają małe dzieci wiedzą, jakie to istotne, gdy chce się wyjść z pociechami do lokalu i spędzić miło czas :)
Ocena: 4/5.

2. Obsługa.
Pierwszego dnia wśród załogi lokalu panował ogromny stres, co było widać i słychać. Pierwsi klienci narzekali na pomyłki w zamówieniach, niestety i nas to nie ominęło. Po pół godziny oczekiwania właścicielka chodziła po sali i pytała co kto zamawiał. No trochę gafa, ale trzeba było sobie jakoś radzić. Z trzech zamówionych pozycji dostaliśmy dwie, pizza się gdzieś zgubiła, więc kolejne minuty oczekiwania, a gdy już dostaliśmy całe zamówienie przeproszono nas za długie oczekiwanie oraz zaproponowano "frytki gratis", jednak za wszystko zapłaciliśmy na samym początku, przy zamawianiu, i za żadne frytki nikt nam nie oddał, nie dostaliśmy też dodatkowej porcji. Nie domagaliśmy się żadnych giftów, wręcz przeciwnie - mówiliśmy, że spoko, że rozumiemy, że to pierwszy dzień, ale takie puszczanie słów na wiatr jest bardzo nieładne względem klientów. Nie mniej jednak wierzymy, że załoga musi się "dotrzeć", oswoić z rytmem pracy i natłokiem klientów, bo ewidentnie nie wyrabiali. Trzymamy kciuki, bo cholera, bardzo sympatyczni ludzie.
Ocena: 2/5.

3. Jedzenie.
Zacznijmy od menu. Właściciele zachęcają: "Nasza PIZZA to wspaniałe ciasto, prawdziwa włoska mozzarella, parmezan, ser gorgonzola, camembert, świeża bazylia, oregano, niepowtarzalny smak szynki parmeńskiej, włoskiej szynki dojrzewającej Prosciutto Crudo, kiełbasy Choriso Rosario i włoskiego salami serwowany w nietypowy sposób tylko w naszym lokalu. (...) lub „KUTNOWSKIEJ PIZZY RÓŻANEJ” z żurawiną i płatkami róż, to tylko u nas. Wszystkie pizze podajemy z oliwą z oliwek.".

Zamówiliśmy więc kutnowską pizzę - przyznajemy szczerze, że połączenie sosu pomidorowego, ciasta drożdżowego i żurawiny wydało nam się nieco dziwne, więc pełni ciekawości oczekiwaliśmy na zamówienie. Po blisko godzinie - jest. Wygląd ok, zapach iście różany (na wierzchu posypana jest płatkami róż), ale... smak był równie dziwny, co nasze pierwsze wrażenie. Nie jesteśmy pewni, czy kwaśny sos pomidorowy "lubi się" ze słodką żurawiną. Być może jest to pozycja tylko dla koneserów, a być może dużo osób zamówi tę pozycję z tego samego powodu, co my - z czystej ciekawości smaku tego nietypowego połączenia składników. Czy przyjmie się wśród mieszkańców? Życie zweryfikuje i za jakiś czas przekonamy się, czy pizza kutnowska zniknie z menu, czy jednak znajdzie swoich amatorów. Zupełnie odrębną rzeczą była też kwestia ciasta - niestety, ale trafił nam się zakalec, co na starcie było przykrą niespodzianką i popsuło smak. Kolejnym rozczarowaniem była jego grubość - mega grubość. W menu napisane jest, że do wyboru są trzy grubości ciasta - tradycyjne, grube i z serem w brzegach. Nas nikt o ciasto nie pytał, więc koniec końców nie wiemy, którą opcję dostaliśmy, ale jeśli było to ciasto tradycyjne, to było naprawdę gruuube, czyli z włoskim ma niewiele wspólnego.


Równie ciekawi byliśmy zachwalanego w menu burgera. Była to druga pozycja naszego zamówienia. Powód właściwie był jeden - 100% wołowiny. Właściciele w menu piszą: "Zapraszamy również do spróbowania Burgera, którego w całości stworzyli Nasi  kucharze ze 100% czystego mięsa, świeżych dodatków i cudownie skomponowanego sosu, w rozmiarze XL lub XXL 2 x kotlet" - wybraliśmy więc opcję XXL. Kotlet niestety był jeden. Chyba, że to błąd w zapisie w menu (bo formatowanie tekstu również kuleje) i dwa kotlety wcale nam się nie należały. Jako, że braliśmy wszystko na wynos, to zauważyliśmy to dopiero w domu. Ok, pierwszy dzień, zdarza się. Prawdą jest natomiast to, że kotlet składa się ze 100% wołowiny - czyste, soczyste mięso, wszystko się zgadza, ale... jest kolejne "ale" - sos. Sos a la barbecue, który totalnie dominuje smak wszystkich składników burgera. Nie czuć smaku mięsa, ani cebuli, ani ogórka, ani pomidora. W dodatku jest tak rzadki, że po chwili rozmoczona bułka po prostu pływa w sosie, a cała zawartość burgera wyślizga się na zewnątrz. Jak ktoś się lubi mocno ubrudzić, to z pewnością będzie zadowolony.


Ostatnią pozycją, którą zamówiliśmy były wspomniane już wcześniej frytki. I tu jest wielki plus, bo frytki były pyszne - grube, z prawdziwych ziemniaków, dobrze wysmażone. Oby tak dalej!
Ocena: 3/5.

Reasumując. 
Podczas odwiedzin w pizzerii "Na widelcu" wydarzyło się bardzo dużo, było duże zamieszanie, ale to wszystko należy wybaczyć, bo pierwszy dzień jest zawsze najtrudniejszy. Na pewno w niedalekiej przyszłości wybierzemy się tam ponownie - tym razem na pastę i tradycyjną pizzę, mamy nadzieję, na cienkim cieście.

Ocena ogólna: 9/15.

2 komentarze:

  1. Gratuluję pomysłu na blog :) Trzymam kciuki za Autorów, żeby nie zabrakło im czasu, weny i zapału. Tematyka bloga arcyciekawa i jestem pewna, że to miejsce stanie się dobrą wskazówką nie tylko do sprawdzenia na własną rękę prezentowanych tutaj opinii, ale i do własnych poszukiwań, odkryć i ocen " kutnowskich smAków". Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Woow super pomysł ��✌️ chciałoby się żeby blog prowadzony był na bieżąco. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń